Kasia Lisowska to wokalistka estradowa i sesyjna, trener wokalny, pianistka, kompozytorka, pedagog, kierownik muzyczny, reżyser spektakli muzycznych, autorka tekstów piosenek. W ramach Lydian Series warszawskiej wytwórni Requiem Records wydała końcem kwietnia swoją się nową płytę zatytułowaną „Linia Życia”. O swoich korzeniach, albumie, inspiracjach i marzeniach w rozmowie z M MAG opowiada sama Artystka.
M MAG: Zacznijmy od korzeni. Jak to się stało, że zakorzeniłaś się w muzycznym świecie?
Kasia Lisowska: Jeśli mówimy o korzeniach, to warto sięgnąć do źródła, czyli do moich Rodziców, którzy przekazali mi w genach miłość do muzyki, umożliwili mi naukę i rozwój w tej dziedzinie sztuki. Jestem Im za to bardzo wdzięczna.
M MAG: Największy idol małej Kasi?
Kasia Lisowska: Było ich wielu, ale moja Mama opowiadała mi, że mając kilka lat ustawiałam sobie scenę z krzeseł w pokoju, zakładałam za dużą kurtkę skórzaną mojego Taty, brałam do ręki dezodorant, który służył za mikrofon i śpiewałam wszystkie piosenki po kolei z radia. Także koncertowałam od małego ☺
M MAG: Ze wszystkich instrumentów świata, dlaczego właśnie klawisze?
Kasia Lisowska: To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zaczęło się jeszcze w przedszkolu, kiedy na zajęciach z rytmiki usłyszałam jak gra nauczycielka. Potem Rodzice kupili pierwszy instrument i zaczęłam grać najpierw ze słuchu, nie znając nut, a dalej profesjonalna nauka w szkole muzycznej.
M MAG: Od 2014 roku koncertujesz jako wokal wspierający z Andrzejem Piasecznym. Od czego się to zaczęło?
Kasia Lisowska: Zagrałam akustyczną trasę i dostałam propozycję stałej współpracy.
M MAG: Widzowie programów „Szymon Majewski Show” oraz „Szymon na żywo” mogą kojarzyć Cię z zespołu „SheMoans” (instrumenty klawiszowe, background vocal). Wraz ze swoim zespołem nagrałaś utwór pt. „SuperGirl” do programu rozrywkowego TVN „Top Model”.Masz też na swoim koncie między innymi udział w krajowych preselekcjach do Eurowizji w 2011 r, udział w koncercie „SuperPremiery” podczas 48. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, czy też udział w popularnym talent show „The Voice Of Poland“. Które z tych doświadczeń wspominasz najlepiej?
Kasia Lisowska: Wszystkie były ogromną lekcją, szansą na rozwój. Jestem wdzięczna za każde z tych doświadczeń i możliwość współpracy z utalentowanymi ludźmi z pasją.
M MAG: Wczoraj poznaliśmy wyniki pierwszego półfinału Eurowizji. Kogo typujesz jako zwycięzcę tegorocznej edycji? ☺
Kasia Lisowska: Bardzo podobał mi się utwór „Set me free“ Eden Alene z Izraela. Ten konkurs jest tak nieprzewidywalny, że ciężko wyrokować… Natomiast wielobarwność twórcza i wykonawcza jest za każdym razem fascynująca.
M MAG: Twoje piosenki są niezwykle melodyjne a teksty bardzo poruszające. Skąd w Tobie takie pokłady wrażliwości?
Kasia Lisowska: Staram się codziennie być lepszym człowiekiem i widzieć dobro w ludziach. Jak każdy- zbieram na przestrzeni lat różne doświadczenia, które mnie na nowo uczą, kształtują, uwrażliwiają…
M MAG: Jesteś autorką tekstów i kompozycji. Od czego zaczynasz? Pierwsza pojawia się melodia, czy słowa?
Kasia Lisowska: Różnie, najczęściej w momencie twórczego procesu pierwsza przychodzi do głowy melodia, potem piszę tekst. Czasem razem z melodią pojawia się myśl przewodnia, na której potem opieram się tworząc tekst.
M MAG: Piszesz i komponujesz nie tylko dla siebie. Skąd czerpiesz inspiracje?
Kasia Lisowska: To ciekawe pytanie. Po prostu siadam do pianina w domu i nie zastanawiam się, tylko zaczynam grać i śpiewać. Włączam dyktafon, żeby te muzyczne „myśli“ nie uciekły. Nie kalkuluję w głowie, żeby napisać piosenkę a‘ la ktoś.. Proces twórczy to dla mnie coś bardzo osobistego, intrygującego i tajemniczego. Nie do końca umiem opisać, co wtedy czuję, ale jest to piękne uczucie.. kalejdoskop emocji, kolorów, wyobraźnia wtedy maluje w mojej głowie niesamowite obrazy.
M MAG: Gdybyś „na chwilę miała wyjechać stąd“ to dokąd?
Kasia Lisowska: Bardzo chciałabym wrócić na chwilę do czasów, w których żyli na ziemi moi ukochani Bliscy.. Ale wierzę, że są obok, tylko inaczej. Może kiedyś jeszcze, gdzieś…
M MAG: Producentem muzycznym „Linii Życia“ jest Łukasz Luka Kowalski, na perkusji słyszymy Łukasza Szafrańskiego, Tomasz „Orzeł” Rząd i Maciek Boguta odpowiadają za brzmienia gitar, a Marek Buchowicz za gitarę basową. Wszyscy wcześniej wymienieni współtworzą zespół Andrzeja Piasecznego. Nie zabrakło też Sebastiana Sipy na gitarze basowej oraz Piotra Goworka w chórkach. Andrzej nie boi się konkurencji (śmiech)?
Kasia Lisowska: Wszyscy w/w Muzycy, to przede wszystkim grupa Przyjaciół, którzy bardzo się nawzajem wspierają i cenią. Osobiście jestem Im wdzięczna za ogrom pracy, pozytywną energię, zaangażowanie w projekt i chęć dzielenia się swoimi umiejętnościami. Taka drużyna to skarb i rzadkość w dzisiejszych czasach. Luka, Tomek, Maciek, Łukasz, Sebuś, Mareczek, Piotrek – jeszcze raz bardzo dziękuję! Należę do zespołu AP od lat i jestem z tego faktu bardzo dumna. To znakomity Artysta i dobry człowiek. Nasz zespół jest jak dobrze naoliwiona maszyna. Łączy nas miłość do muzyki.
M MAG: Łatwo jest pogodzić udział w kliku ambitnych projektach muzycznych?
Kasia Lisowska: Moja praca to moja pasja. Uwielbiam dzielić się nią z innymi. To mnie napędza i daje siłę. Lubię się rozwijać, pracować nad sobą, swoim warsztatem. W pracy zawsze daję z siebie 100%, chcę zarażać pasją do mojego zawodu, który nie jest łatwy. Zawsze powtarzam moim studentom, że najwięcej zależy od nich samych. Wspieram ich w samorozwoju, pomagam wybrać właściwą ścieżkę.
M MAG: O swoim albumie mówisz, że jest „wynikiem pracy grupy przyjaciół, którzy włożyli w ten projekt ogrom serca i talentu“. Zważywszy na czas w jakim przyszło Wam tworzyć, jak przebiegał cały ten proces?
Kasia Lisowska: Najwięcej na ten temat mógłby powiedzieć producent muzyczny płyty, czyli Łukasz Luka Kowalski. W moim odczuciu „ubrał“ moje kompozycje w piękne aranżacje, tak jak to sobie wymarzyłam. W momencie kiedy tak bardzo brakuje nam koncertów, kontaktu z publicznością, nasze próby i nagrania były jak odżywczy deszcz.. Istotnym jest fakt, że większość utworów zostało zarejestrowanych podczas sesji na tzw. „setkę“, dzięki czemu każdy z muzyków reagując na siebie wpływał przez zmiany artykulacyjno – dynamiczne na ekspresję w utworach.
M MAG: Pandemia mocno uderzyła w branżę muzyczną, w szczególności jeśli chodzi o występy na żywo. Pojawiają się jednak, jak nieśmiałe promienie słońca tej wiosny informacje z zapowiedziami pierwszych tras koncertowych. Czy masz w planach jakąś trasę promującą „Linię Życia“?
Kasia Lisowska: Pojawiają się pierwsze propozycje koncertowe związane z materiałem z płyty. Jestem szczęśliwa, bo pierwszy koncert jaki zagramy odbędzie się w Kielcach. Czyli w domu. Oby to był początek pięknych i wartościowych spotkań z publicznością. Bardzo za tym tęsknię.
M MAG: Który utwór z albumu jest najbliższy Twemu sercu i dlaczego? Z góry zastrzegam, że możesz wybrać tylko jeden ☺
Kasia Lisowska: Najbliższy mojemu sercu… to utwór „Zapamiętaj mnie“. Dedykuję go najważniejszej osobie w moim życiu.
M MAG: Bardziej silna, czy bardziej krucha?
Kasia Lisowska: Pół na pół. Kruchość, wrażliwość to cechy, których się nie wstydzę. Bycie silną kobietą mam w genach. Taki piękny antagonizm, który w moim życiu spokojnie działa.
M MAG: Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
Kasia Lisowska: Muzycznie planuję nagrać teledysk do kolejnej piosenki z płyty. W pracy dydaktyczno – naukowej realizuję kolejne projekty ze studentami. Aktualnie na tapecie autorski musical z wykorzystaniem fraszek Jana Kochanowskiego. Przede mną również kilka ogólnopolskich warsztatów wokalnych, które poprowadzę. Bardzo cieszę się na te wszystkie projekty. Najbardziej jednak czekam na odmrożenie koncertów. Stęskniłam się za sceną i atmosferą, która im towarzyszy.
M MAG: Marzenie jedno na milion?
Kasia Lisowska: Zdrowie moich bliskich i własne. Dzięki niemu możemy pielęgnować życie i rozwijać swoje pasje. W czasach, w których przyszło nam żyć, to naprawdę największa wartość.
M MAG: Dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia pełnego miliona marzeń. Mam też nadzieję, że do zobaczenia i usłyszenia na koncertach!
Kasia Lisowska: Bardzo dziękuję. Do zobaczenia i usłyszenia ☺
__________________________________
Rozmowę przeprowadziła Beata Ejzenhart